Ekościema, czyli greenwashing
min. czytania
Greenwashing to z całą pewnością odpowiedź na to, że współcześnie obserwować można modę na „bycie eko”. Eko ubrania, eko kosmetyki, eko chemia, a przede wszystkich eko żywność są dzisiaj niezwykle pożądane przez coraz to bardziej świadomych, a co za tym idzie – coraz to bardziej wymagających konsumentów. Tymczasem greenwashing absolutnie nie jest odpowiedzią na ekologiczne potrzeby klientów, wręcz przeciwnie – to nic innego jak nabijanie ich w (nienadającą się do recyklingu) butelkę! Warto więc dowiedzieć się, co to jest greenwashing, jak rozpoznawać greenwashing oraz poznać przykłady greenwashingu, aby móc się przed tym zjawiskiem skutecznie przestrzec. Wszystko to dokładnie opisujemy w artykule.
Spis treści
Co to jest greenwashing?
Greenwashing nazywany jest jeszcze: „greenwashem”, „ekościemą”, „zielonym kłamstwem” oraz „zielonym mydleniem oczu”. To nic innego jak oszustwo polegające na twierdzeniu, że dany produkt jest ekologiczny i reklamowanie go jako takiego. W takim przypadku nierzadko klient, troszczący się o środowisko naturalne, jest w stanie kupić dany produkt, a nawet zapłacić za niego nieco więcej niż w przypadku produktu nieekologicznego, co przynosi korzyść wyłącznie nieuczciwemu producentowi.
Jak rozpoznawać greenwashing?
Aby rozpoznawać greenwashing, warto mieć wiedzę na temat „grzechów”, które popełniają właściciele marek. I tak, agencje walczące z ekościemą co jakiś czas publikują artykuły, w których dokładnie wyjaśniają, jakich przekłamań i manipulacji dopuszczają się marki w ramach nieuczciwego „zielonego PR-u”. Taką agencją jest chociażby TerraChoice. Wymienia ona sześć podstawowych ekościem. Opisujemy je poniżej z nadzieją, że ta wiedza pozwoli polskim konsumentom rozróżniać uczciwe marki od nieuczciwych i dokonywać słusznych wyborów konsumenckich.
Ekościema 1 – ukryte działania
Pierwszą ekościemą jest ukryte działanie. Polega ono na tym, że dany produkt reklamuje się jako wyprodukowany zgodnie z ekozasadami, tymczasem np. tylko jeden z wielu etapów produkcji taki był. Ten „chwyt” – według TerraChoice – dotyczy ponad połowy marek, bo aż 57% z nich.
Ekościema 2 – brak dowodów
Drugą ekościemą jest brak dowodów. Nierzadko producenci promują swoje produkty jako ekologiczne, a nie mają potwierdzenia tego w postaci odpowiednich certyfikatów. Wówczas konsument nie ma możliwości zweryfikowania podanej informacji. Ten „chwyt” – według TerraChoice – dotyczy więcej niż co czwartej marki, a dokładniej 26% z nich.
Ekościema 3 – brak precyzji
Trzecią ekościemą jest brak precyzji. Występuje on wtedy, gdy w opisie produktu znajdują się informacje typu „naturalny” czy „wolny o chemikaliów”, a dany produkt po prostu nie ma fizycznej możliwości takim być. Ten „chwyt” – według TerraChoice – dotyczy 11% marek.
Ekościema 4 – nieistotność
Czwartą ekościemą jest nieistotność. Ma ona miejsce wtedy, gdy marki w opisie produktu podkreślają jakąś jego cechę (np. „produkt wolny od…”), która powinna zostać pominięta ze względu na to, że np. zgodnie z prawem wszystkie produkty tego typu muszą się nią charakteryzować. Ten „chwyt” – według TerraChoice – dotyczy 4% marek.
Ekościema 5 – kłamstwo
Piątą ekościemą jest kłamstwo. To np. informacja, że dany produkt pochodzi z upraw ekologicznych, czy że nie zawiera sztucznych barwników, podczas gdy jest to niezgodne z prawdą. Ten „chwyt” – według TerraChoice – dotyczy na szczęście zaledwie 1% marek.
Ekościema 6 – mniejsze zło
Szóstą ekościemą jest mniejsze zło. Polega ono na reklamowaniu produktu jako takiego, który jest mniej szkodliwy od tych, które oferuje „tradycyjny” rynek. Przykładem mogą być organiczne papierosy, które – bez względu na wszystko – po prostu są szkodliwe. Ten „chwyt” – według TerraChoice – dotyczy również bardzo niewielkiej liczby marek, bo tylko 1%.
Przykłady greenwashingu
Niestety, nietrudno o przykłady greenwashingu. Tego typu zjawisko jest tak powszechne, że dotyka ogromnej liczby branż. Nas najbardziej zainteresowały te, w których sami działamy, czyli artykuły spożywcze, a dokładniej herbaty i kosmetyki. Nie chcąc nikomu robić antyreklamy, postanowiliśmy nie wspominać nazw marek, które dopuściły się greenwashingu.
Greenwashing a producent herbat
Jeden z producentów herbat reklamował swoje produkty na Facebooku jako „jedyne wegańskie produkty na rynku”. Tymczasem każdemu, kto ma choćby niewielką wiedzę na temat herbat, podkreślanie „wegańskości” herbat wydaje się co najmniej zaskakujące. Dlaczego? Dlatego, że herbata ze swojej natury jest wegańska, a czynienie z tej oczywistej cechy zalety jest po prostu nieuczciwe.
Greenwashing a hotelowe kosmetyki
Pewien hotel, jak wiele innych, postanowił zagwarantować swoim gościom zestaw kosmetyków. Kosmetyki te, w skład których wchodziły: szampon, żel pod prysznic i mydło, oznaczone były dużym, zielonym (a co za tym idzie – kojarzącym się z ekologicznością) napisem „organic”. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że tylko jeden z trzech kosmetyków był organiczny. To zdecydowanie nadużycie i nieuczciwie zagranie.
Greenwashing – zastosuj, jeśli chcesz stracić klientów
Biorąc pod uwagę wszystkie informacje na temat greenwashingu, należy uznać, że jest to doskonały sposób na… utratę klientów. Dlaczego? Z jednej prostej przyczyny – nikt nie lubi być oszukiwany, a każde oszustwo wpływa na zmniejszenie zaufania do marki. To z kolei trudno odbudować szybko i skutecznie. Pamiętajmy więc, że „zielony PR” to nic złego, ale pod warunkiem, że każda eko informacja na temat oferowanych produktów jest poparta dowodami.
Dodaj komentarz